poniedziałek, 12 listopada 2012

Listopad

LISTOPAD
dramat w jednym akcie 
(choć zalecane jest harmoniczne powtarzanie co rok)

AKT PIERWSZY (i ostatni uf...)
Rejtan: Liść spadł. I chuj, nasra na niego pies.
KONIEC
Opada kurtyna, nikt się nie śmieje, żadnych braw.

 Moja droga Drogo, dni upływają mi na chłodzie, ale taki przecież jest listopad. To przez to, że już na samym początku rozdzielamy się, oderwane od rzeczywistści wędrujemy w milczących pielgrzymkach do grobów bliskich niewspólnych nam. Ogólnie już niewele mamy wspólnego. To smutne tak jak i moje otoczenie (z małymi wyjątkami). Karmiona jestem hipokryzją. Brakuje mi ciebie, ale wolę o tym nie mówić, rozzłościłoby cię to tylko. (nadal wiem czego nie powinnam robić, ale co zrobić, pogubiłam się)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz