sobota, 17 listopada 2012

srowinki

Photoblogowiczki spamują szalonymi zdjęciami z połowinek (połowinków?), na których wiadać wychudłe szczapy przyodziane lateksem. Na tym ten spend ma, przepraszam, polegać? Na pogłębianiu i tak żałośnie niskiego poziomu młodzieży? Na lateksowych niuniach dziubkujących do zdjęć oraz wysoce poważnych mężczyznach wystrojonych na "Al Capone" (no, moze przesadziłam, wiecie, realia liceów czyli nie ma tytoniu ani cygar ani wódki, choć w rzeczywistości to jest, jest nawet dużo cygar i wódki i wszystkigo!). Ja nie jestem człowiekiem, ja ludzi się boję a przez to ludzi unikam. Jednak okazać sie może, że spotkam innego, tóry nie jest człowiekiem również. Nie musi być porażony równie silną idiosynkrazją co ja, przynajmniej nie od razu. Z czasem się wgłębi, przyjmie postawę mi podobną. {nie spotkałam nikogo takiego nawet w połowie takiego, jestem więc zgorzkniała i smutna niczym J. Kaczyński}
Ale co do photoblogów: jaki jest sens wstawiania zdjęć takic samych pod każdą notką? Rozumiem, może być to pretekst do głębokich, blogowych przemyśleń o życiu w ogóle. Ale... tam nie ma żadnych przemyśleń. Jest za to lakoniczna wzmianka, odniesienie do wątków autobiograficznych i odesłanie do piosenki z internetu, do piosenki nieswojej, chociaż swojej {znowu wszystko zależy od definicji i znowu i znowu niealegoryczność a symboliczność} 
[Żeby było śmieszniej, ja takiego bloga też prowadziłam]

poniedziałek, 12 listopada 2012

Listopad

LISTOPAD
dramat w jednym akcie 
(choć zalecane jest harmoniczne powtarzanie co rok)

AKT PIERWSZY (i ostatni uf...)
Rejtan: Liść spadł. I chuj, nasra na niego pies.
KONIEC
Opada kurtyna, nikt się nie śmieje, żadnych braw.

 Moja droga Drogo, dni upływają mi na chłodzie, ale taki przecież jest listopad. To przez to, że już na samym początku rozdzielamy się, oderwane od rzeczywistści wędrujemy w milczących pielgrzymkach do grobów bliskich niewspólnych nam. Ogólnie już niewele mamy wspólnego. To smutne tak jak i moje otoczenie (z małymi wyjątkami). Karmiona jestem hipokryzją. Brakuje mi ciebie, ale wolę o tym nie mówić, rozzłościłoby cię to tylko. (nadal wiem czego nie powinnam robić, ale co zrobić, pogubiłam się)