poniedziałek, 16 lipca 2012

polityka? nie, dziękuję

Żyjemy w świecie, w którym za szczyt patriotyzmu uchodzi znajomość hymnu narodowego oraz wbijanie go w pamięć młodocianych. A gdzie miłość? Do kraju, do języka ojczystego?! Pierdolą o swoim patriotyzmie mówiąc, że "Włanczają" radio i  słuchają, a potem narzekają jaka to ojczyzna zła, Tusk niedobry i wszystko jest przeciwko nam, niegodziwe, przekupne, etc. etc. a w Anglii czy Niemczech to tak dobrze jest... to dla mnie okropnie bolesne, bo samo bolesne to stanowczo za mało. Moi drodzy patrioci! Patriotyzm objawia się głównie miłością! Miłość ze swojej definicji jest bezwarunkowa, ponadczasowa etc. etc. Znajomość hymnu np. w Stanach Zjednoczonych jest obowiązkowa, dlaczego nie porównywać Polski do Stanów? Chyba wolę już nieświadomie dekadenckie żarty o polskich drogach czy "knurach na Wiejskiej" na których sami głosują, nota bene. Nie mówię, że w Polsce jest tak dobrze jakbym sobie tego życzyła, nie mówię, że jestem patriotką, lecz do cholery! Jak można kreować się na taką ofiarę losu, że Ojczyzna jest niewdzięczna, że Ojczyzna nas nie kocha i trzeba uciekać na emigrację, na Wschód lub na Zachód za chlebem, za wódką, za pomarańczami i jeansami. Powodzenia. Boję się świata tak wypranego z wyższych uczuć. Boję się ludzi, którzy podobno są jedynymi ze zwierząt, które coś czują. Mogę tylko nie uczestniczyć w ich życiu i być ponad. Nie angażować się, pisać w spokoju, unikać destrukcyjnego wzburzenia, unikać pierdolonej polityki od której krew mnie zalewa (tak, Tusk jest zły, ale Kaczyński wcale nie jest lepszy- ogólnie rzecz biorąc).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz