poniedziałek, 28 maja 2012

Gdy rozum śpi budzą się potwory

Och, jakże zazdroszczę tym niezliczonym rzeszom chrześcijan, którzy z dogmatami zamiast mózgu potrafią cieszyć się śpiewem słowika czy tęczą- odwiecznym znakiem przymierza bosko- ludzkiego. Niczego nie kalkulują na chłodno ani tym bardziej na ciepło. Po prostu dają ponieść się uczuciu którym w tym wypadku jest wiara. Jednak później obrażają swojego Boga wiarołomstwem. Tym, że najpierw przysięgają sobie na Wszechmocnego wierność, uczciwość etc. etc. a po kilku latach mniej lub bardziej owocnego w dzieci związku nie potrafią dać sobie (ani o zgrozo- dzieciom!) nawet tego pieprzonego szacunku. Miłość dotkliwie zastępuje poczucie niespełnienia i ogólnego niesmaku, a całość usprawiedliwiają przypadkowymi strzępami Ewangelii...
Nieważne. Wracam do Woleńskiego i jego gniewnej publikacji na żywy temat, którym jest (nie)wiara.
A w powietrzu eteryczny Debussy :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz